Od jakiegoś czasu Google Maps oferuje użytkownikom nowe narzędzie – prywatną oś czasu. Pomaga niejako odtworzyć na mapie aktywność – wystarczy wybrać dzień, miesiąc czy rok, aby zobaczyć odwiedzone lokalizacje, przemierzone trasy czy środki transportu, jakimi się poruszało.
– Możemy odtwarzać miejsca, w których byliśmy, i dość dokładnie prowadzić historię własnej aktywności. Niesie to zagrożenie dla naszej prywatności. Użytkownik powinien mieć kontrolę nad swoimi danymi. W tej sytuacji rządzi nimi Google, który kieruje się jedną zasadą: dane za wszelką cenę – mówi „Rzeczpospolitej” mec. Maciej Gawroński z kancelarii Gawroński & Partners.
Jeśli Google śledzi swoich użytkowników tak dokładnie, to umożliwia personalizację reklam na podstawie lokalizacji. Przykładowo, jeśli użytkownik mija na ulicy sklep marki X i ten fakt zakodują Mapy Google, to na podstawie personalizacji reklam i remarkeringu, przeglądarka internetowa zasypie go reklamami właśnie tej firmy czy usługi. Podbnie może być w przypadku restauracji, szkół, czy nawet gabinetów lekarskich odwiedzanych przez użytkownika, wywnioskowanych na podstawie częstych wizyt zarejestrowanych przez mapy.
Może to stanowić ułatwienie ale warto pamiętać o tym jak powinien być zbudowany taki system.
Ten system powinien być zbudowany w taki sposób, by użytkownik miał kontrolę nad danymi, które go dotyczą – podkreśla mec. Gawroński.
Więcej o nowej funkcji map Google w artykule RP